- Co jest? -mruknęłam do siebie, jednocześnie unikając ciosu. Wtedy Migar ugryzł go w kark, ale nic to nie dało. Bestia odrzuciła go jednym ruchem. Biedak stracił przytomność, gdy uderzył o głaz.
- Migar! -krzyknęła Brenn.
Cieniostwór zwrócił ku niej swoje ślepia i ruszył na nią. W celu odwrócenia jego uwagi znów zadałam silny cios, który nie zadał mu nawet najmniejszych obrażeń, ale porządnie wkurzył. Uniknęłam jego pazurów, tylko jeden musnął mnie w ramię. Na szczęście nie była to wielka rana. Tym razem spróbowałam magii. Nie cierpię używać magii. Wolę miecze i łuki, ale nie magię. Walnęłam go lodowym soplem, ale lód na niego nie działał. Kątem oka zauważyłam...
- Ayoko! -krzyknęła Brennedith.
Tę chwilę dezorientacji wykorzystał cieniostwór. Ponowił swój atak. Poczułam mocny ból w prawym ramieniu. Upadłam na ziemię. Podeszła do mnie Ayoko i zerwała mój naszyjnik w kształcie serca. Moją ostatnią pamiątkę po matce. Nie miałam już siły, aby cokolwiek zrobić. W tym momencie widziałam ostatnie spojrzenie rodzicielki. Złote oczy, które wpatrywały się we mnie martwym spojrzeniem...
***
Brennedith
Wdrapałam się na drzewo i przyglądałam się całej tej sytuacji. Cieniostwór powoli unosił łapę, aby zadać ostateczny cios... Nie mogłam tak siedzieć i patrzeć na to spokojnie, ale nie mogłam zaatakować. Muszę coś zrobić!
- Hej! Tępaku! -krzyknęłam, po czym skierowałam na niego kulę ognia. Zawył z bólu, był poparzony na całym grzbiecie. Zaśmiałam się triumfalnie. Znalazłam jego słaby punkt! Nie spodziewałam się, że on podejdzie do drzewa i zacznie nim trząść. Wzięła mnie z zaskoczenia i szybko spadłam. Bestia poczuła satysfakcję, widać to było po jej oczach. Nagle się odwróciła. To Migar próbował mi pomóc.
- Skup się, skup się... -mamrotałam, tworząc naprawdę wielką kulę ognia.- Jest! Tępaku! Cholera! - chybiłam. Bestia szybko do mnie odbiegła i uniosła łapę. Migar znowu leżał nieprzytomny, a mi wyczerpała się mana. Wiedziałam, że będzie boleć. Zamknęłam oczy...
Wdrapałam się na drzewo i przyglądałam się całej tej sytuacji. Cieniostwór powoli unosił łapę, aby zadać ostateczny cios... Nie mogłam tak siedzieć i patrzeć na to spokojnie, ale nie mogłam zaatakować. Muszę coś zrobić!
- Hej! Tępaku! -krzyknęłam, po czym skierowałam na niego kulę ognia. Zawył z bólu, był poparzony na całym grzbiecie. Zaśmiałam się triumfalnie. Znalazłam jego słaby punkt! Nie spodziewałam się, że on podejdzie do drzewa i zacznie nim trząść. Wzięła mnie z zaskoczenia i szybko spadłam. Bestia poczuła satysfakcję, widać to było po jej oczach. Nagle się odwróciła. To Migar próbował mi pomóc.
- Skup się, skup się... -mamrotałam, tworząc naprawdę wielką kulę ognia.- Jest! Tępaku! Cholera! - chybiłam. Bestia szybko do mnie odbiegła i uniosła łapę. Migar znowu leżał nieprzytomny, a mi wyczerpała się mana. Wiedziałam, że będzie boleć. Zamknęłam oczy...
***
Gorn No więc, panowie, po piwku! -krzyknąłem, podając wszystkim chłopakom po piwku.- Zdrowie!
- Zdrowie!
Już odkorkowałem butelkę, już miałem się napić, ale wtedy zauważyłem małą, czarną kropkę zbliżającą się w moim kierunku.
- Chłopaki, widzicie to? -odezwał się jeden z najemników.
- To ,czyli mała, czarna kropka zbliżająca się w moją stronę? -rzuciłem.
- No, to.
Ta kropka okazała się szczeniakiem orkowego psa, a w pysku trzymała...medalion Assumi!
- Skąd to masz? -mruknąłem, zabierając naszyjnik. Szczeniak zaczął skakać, szczekać i ciągnąć mnie za nogawki.
- Fajne zwierzątko! -odezwał się ten sam, który zadał wcześniej pytanie. Rozległy się śmiechy. Nie odpowiedziałem, tylko pobiegłem za tą puchatą kulką sierści. Prowadziła mnie do lasu. Chwilę później zauważyłem nieprzytomną Assumi, a z prawego ramienia obficie sączyła się krew. Usłyszałem krzyk... Brennedith! To ten cieniostwór, mocny skurczybyk. Tylko jeden z naszych myśliwych uratował się ucieczką i opisał jego wygląd. Bez zastanowienia wyjąłem topór i krzyknąłem:
- Zostaw ją!
Z całej siły uderzyłem go w grzbiet. Chwilę później trzymałem tylko trzonek.
- No bez jaj -mruknąłem.
Bestia odwróciła się w moją stronę. Bez walki się nie poddam, nawet na pięści będę walczył! Nagle cieniostwór osunął się na ziemię.
- Pamiętaj... - usłyszałem słaby głos.- Celuj w brzuch.
Obok potwora stała przerażająco blada Assumi, która wyjmowała miecz z ciała bestii. Gdy Brenn ją zauważyła, od razu do niej podbiegła.
- Wiesz, że nie lubię korzystać z magii -odpowiedziała słabo blondynka.- Nawet, gdyby miała mi uratować życie. A pod czas walki to była próba.
- Ten raz -obiecała Brenn.
- Ten raz zdarzył się już kilka razy. Ech... Niech będzie.
Chwilę później rana znikła.
- Gorn, wiszę ci topór -Assumi zwróciła się w moją stronę.
- Nie musisz, od Lee dostanę nowy -machnąłem ręką.- Ja idę, do zobaczenia...
- Gorn, czekaj! -Brennedith podeszła w moją stronę.- Dziękuję.
- Nie ma za co, ślicznotko -puściłem do niej oczko. -Zobaczymy się później.
- Zdrowie!
Już odkorkowałem butelkę, już miałem się napić, ale wtedy zauważyłem małą, czarną kropkę zbliżającą się w moim kierunku.
- Chłopaki, widzicie to? -odezwał się jeden z najemników.
- To ,czyli mała, czarna kropka zbliżająca się w moją stronę? -rzuciłem.
- No, to.
Ta kropka okazała się szczeniakiem orkowego psa, a w pysku trzymała...medalion Assumi!
- Skąd to masz? -mruknąłem, zabierając naszyjnik. Szczeniak zaczął skakać, szczekać i ciągnąć mnie za nogawki.
- Fajne zwierzątko! -odezwał się ten sam, który zadał wcześniej pytanie. Rozległy się śmiechy. Nie odpowiedziałem, tylko pobiegłem za tą puchatą kulką sierści. Prowadziła mnie do lasu. Chwilę później zauważyłem nieprzytomną Assumi, a z prawego ramienia obficie sączyła się krew. Usłyszałem krzyk... Brennedith! To ten cieniostwór, mocny skurczybyk. Tylko jeden z naszych myśliwych uratował się ucieczką i opisał jego wygląd. Bez zastanowienia wyjąłem topór i krzyknąłem:
- Zostaw ją!
Z całej siły uderzyłem go w grzbiet. Chwilę później trzymałem tylko trzonek.
- No bez jaj -mruknąłem.
Bestia odwróciła się w moją stronę. Bez walki się nie poddam, nawet na pięści będę walczył! Nagle cieniostwór osunął się na ziemię.
- Pamiętaj... - usłyszałem słaby głos.- Celuj w brzuch.
Obok potwora stała przerażająco blada Assumi, która wyjmowała miecz z ciała bestii. Gdy Brenn ją zauważyła, od razu do niej podbiegła.
- Wiesz, że nie lubię korzystać z magii -odpowiedziała słabo blondynka.- Nawet, gdyby miała mi uratować życie. A pod czas walki to była próba.
- Ten raz -obiecała Brenn.
- Ten raz zdarzył się już kilka razy. Ech... Niech będzie.
Chwilę później rana znikła.
- Gorn, wiszę ci topór -Assumi zwróciła się w moją stronę.
- Nie musisz, od Lee dostanę nowy -machnąłem ręką.- Ja idę, do zobaczenia...
- Gorn, czekaj! -Brennedith podeszła w moją stronę.- Dziękuję.
- Nie ma za co, ślicznotko -puściłem do niej oczko. -Zobaczymy się później.
***
Assumi
Kiedy Gorn odszedł, ucięłam martwemu zwierzęciu róg.
- Sprzeciw -odezwała się Brennedith.
- Sprzeciw. Jemu to nie potrzebne -uśmiechnęłam się lekko.- Jak to się stało, że Gorn się tu znalazł?
- Ayoko zerwała twój naszyjnik...
- Naszyjnik?! -trochę się przeraziłam.- Idę do Nowego Obozu.
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się. Migar był trochę poobijany, ale dzięki runie (wypiłam eliksir many) szybko wrócił do formy. Ruszyłam w przeciwną stronę, do lasu.
- Co, Migar? -kotek łasił się do mnie, oczekując pieszczot. Pogłaskałam go trochę za uchem. Później zobaczył motylka i zaczął go gonić. Jaki on jest słodki!
Nagle usłyszałam szelest. Migar pobiegł dalej i nic nie słyszał. Odwróciłam się w stronę hałasu...
Kiedy Gorn odszedł, ucięłam martwemu zwierzęciu róg.
- Sprzeciw -odezwała się Brennedith.
- Sprzeciw. Jemu to nie potrzebne -uśmiechnęłam się lekko.- Jak to się stało, że Gorn się tu znalazł?
- Ayoko zerwała twój naszyjnik...
- Naszyjnik?! -trochę się przeraziłam.- Idę do Nowego Obozu.
***
BrennedithPokiwałam głową i uśmiechnęłam się. Migar był trochę poobijany, ale dzięki runie (wypiłam eliksir many) szybko wrócił do formy. Ruszyłam w przeciwną stronę, do lasu.
- Co, Migar? -kotek łasił się do mnie, oczekując pieszczot. Pogłaskałam go trochę za uchem. Później zobaczył motylka i zaczął go gonić. Jaki on jest słodki!
Nagle usłyszałam szelest. Migar pobiegł dalej i nic nie słyszał. Odwróciłam się w stronę hałasu...
************************
Tak mnie korciło, żeby napisać This is SPARTA!, kiedy Gorn wyjął topór XD
Zapraszam na nową stronę nową stronę komiksu Magdaleny "Sinsitry" Maciejewskiej
Zapraszam na nową stronę nową stronę komiksu Magdaleny "Sinsitry" Maciejewskiej
Rozdział jak zawsze cudny! Mnóstwo akcji i w ogóle. Czekam na nową notkę, pozdrawiam i życzę weny. ~Dorcas
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńHmm... Fabuła wprost zarąbista, a i pomysł, na który sam się nie odważyłem. Nie podoba mi się tylko to, że za szybko przeskakujesz pomiędzy jedną sceną a drugą, ale reszta jest naprawdę niezła :)
OdpowiedzUsuńDzięki :D
Usuń