Wyszłam z małej kotlinki na ziemiach orków. Tam właśnie mieszaliśmy. Przeszłam koło strażników, którzy nie zwrócili na mnie najmniejszej uwagi.
- Gdzie ona jest... -mruknęłam do siebie i rozejrzałam się po polance. W oddali zauważyłam rudą postać z zieloną koszulką na ramiączkach, brązowymi spodniami 3/4 i czarnymi butami. Szła wolno, specjalnie.
- Brenn! -zawołałam.
Odwróciła się z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Co? -spytała niewinnie.
Szybko do niej podeszłam.
- Rozumiem, że codziennie mnie budzisz. Ale...
- Diego z tymi oprychami już dawno wyszli. Niedługo powinni wracać -przerwała mi.
- Tak wcześnie?
- No, nie wiedziałaś o tym? A, i z tym ścierwojadem nie żartowałam.
- Tak, w pierwszym dniu zabije go ścierwojad... -powiedziałam dramatycznym głosem.
- Albo zabłądzi gdzieś w lesie, natrafi na wilka...- powolnym krokiem ruszyłyśmy w stronę Placu Wymian.
- To nie są wilki z Myrtany -przypomniałam.- I zawsze może być wyszkolonym wojownikiem.
- Na pewno będzie umiał trzymać miecz, nie to, co Wrzód.
Zaśmiałyśmy się.
- I jak ją nazwałaś?
Spojrzałam na szczeniaka, który dreptał koło mnie. To cud, że jeszcze nie uciekł.
- Ayoko.
- Będziesz na kolacji?
- Dziś nie. Po prostu... będę zajęta -wyszukałam odpowiednie słowa.-Idą.
Nowy był dobrze zbudowanym mężczyzną, miał wąsy i małą bródkę, niebieskie oczy i ciemno-blond włosy zebrane z tyłu w niewielki kucyk. Obok niego szedł Diego.
- Czółko! -krzyknęła Brennedith.
- Ayoko, chodź -zawołałam sunię i wzięłam ją na ręce.
- Wieczorem będzie baranina z pomidorami.Wpadniesz? -spytała Diega.
- Czyżby znowu nam coś z transportu "wypadło"?
- Nie wiem, podobno jakaś kraksa z cieniostworem -wzruszyła ramionami.- Hej! To ciebie dzisiaj wrzucili!
Ayoko wierciła się coraz bardziej i trudno mi było ją utrzymać. W końcu ją puściłam. Pobiegła w las.
- Oj, szkoda -przyjaciółka poklepała mnie po ramieniu.
- Jak kocha, to wróci -odparłam.
- Co to było? -spytał Diego.
- Zwierzątko, które zafundowała mi Brenn -uśmiechnęłam się lekko.- Jestem Assumi -przywitałam się z nowym, ale on...miał ważniejsze sprawy na głowie. Miałam ochotę strzelić mu w pysk, ale się powstrzymałam.
- Miło mi! Jestem Brennedith! -uśmiechnęła się do nowego i podała mu rękę.
On nadal podziwiał jej biust.
- Halo! -pomachała mu ręką przed nosem. Diego tarzał się ze śmiechu.- No tak... Rozumiem... Kolejny "Bezimienny" -zrobiła cudzysłów manualny.
- Hehe... Na ciebie chyba już czas -Diego już otrząsnął się ze śmiechu i mocno walnął skazańca w plecy.- No! To do Starego Obozu!
- A tak! -otrząsnął się i ruszył przed siebie.
- W sumie... to szkoda Ayoko -odezwała się Brenn.
- Tak trochę -przyznałam. Nagle poczułam, jak coś ociera się o moje nogi.- A ona kocha, i wróciła.
Przeczytałam i bardzo mi się podobało. To dopiero drugi rozdział, więc nie bardzo mogę coś powiedzieć, ale ogólnie bardzo mi się podoba. Czekam na więcej. Weny życzę.
OdpowiedzUsuńDorcas
Dzięki :D
UsuńRozdziały będą pojawiać się najszybciej, jak to możliwe.
I jeszcze raz dzięki za komentarz :)